Już koniec czerwca, a ja zabieram się za pisanie o najważniejszym wydarzeniu tego roku, ślubie Olgi, który odbył się 28 maja. Bardzo się przejmowałam i denerwowałam, nie mogłam spać po nocach, a oczywiście okazało się, że wszystko poszło zgodnie z planem. Byłam przejęta swoją rolą matki Panny Młodej, a w końcu z tego przejmowania zabrakło mi tchu i znalazłam się na ostatnim planie.
Olgi wyglądała przepięknie w sukni z falbanami i trenem, a Marcin w granatowym garniturze prezentował się wspaniale u jej boku.
|
Foto: Gosia Stasielak |
|
Jako wielbicielka zwierząt chciałam przed kościołem wypuścić stadko gołębi ale Olgi się nie zgodziła, więc zdecydowałyśmy się na uwolnienie z wielkiego pudła biało - różowych baloników. Bardzo dobrze, okazało się to bardziej oryginalne i efektowne.
Element zwierzęcy jednak wystąpił: wystrzelony rój białych papierowych motylków.
Pierwszy taniec i tort.
Ależ to dziecko mi wyrosło (a obie jesteśmy w szpilkach :-)