Fala upałów nie mija, a przyroda nie czeka na swoją porę tylko tętni życiem. Wszystkie rośliny kwitną, wypuszczają nowe gałęzie i liście, zawiązują się owoce.
Niektóre już nawet dojrzały, są już wielkie i czerwone truskawki, powoli nadchodzi czas na czereśnie. Zastanawiam się, czy jest atrakcyjniejszy miesiąc niż maj w ciągu całego roku? Eksplozja kolorów, zapachów i słoneczne dni do woli, cóż można chcieć więcej?
A do tego jeszcze najpierw długi weekend, a potem urodziny moje i mamy Krzysia. W tym roku dodatkowo w ostatni dzień maja wypadło jeszcze Boże Ciało, świętujemy zatem dalej.
W nasze urodziny, jak zawsze pojawiły się dwa konkurencyjne torty. Mama zrobiła owocowy na bazie serka mascarpone a ja Czarny Las, czyli Szwarcwaldzki z czekoladowym biszkoptem i konfiturą czereśniową.
Spragnieni słońca, by nacieszyć się jego gorącymi promieniami, uciekaliśmy ze stołem, ławką i krzesłami od bujnej przyrody, która przesłaniała nam te przyjemność. Coraz dalej i dalej, aż zawędrowaliśmy na środek pola, gdzie można łapać słońce do samego kresu dnia.