Po powrocie okazało się, że jest tyle do zrobienia zarówno w domu jak i w ogrodzie. Krzyś dostał swoje zamówione zabawki, kosiarkę i podkaszarkę, mama pielęgnuje ogród warzywny, a ja biegam ze ścierką po domu.
Podczas naszej nieobecności zostały do końca polakierowane schody, odzyskując dawny urok. Brakuje im tralek i balustrad, ale to co najważniejsze jest już skończone. Jeszcze tylko musimy pomalować ściany i przedpokój gotowy.
Na naszym podwórku rozpoczął się prawdziwy festiwal róż, wszystkie krzaki i odmiany zakwitły, nie wiadomo która z nich jest najpiękniejsza (jakby to powiedział Mały Książę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz