Przełom kwietnia i maja obfitował w wiele zdarzeń i emocji. Cały czas żyjemy przygotowaniami do wesela, poszukiwaniami inspiracji, pomysłów na atrakcje, wyszukiwaniem dodatków, dopinaniem szczegółów na ostatni guzik. W tle tych zdarzeń nagle znalazłam pracę jako terapeuta osób starszych i chorych. Nie wiem czy to bardziej praca czy raczej hobby ale dobrze na mnie wpływa, stając się ramą całego tygodnia. W kwietniu pracowałam trzy razy w tygodniu, w maju musiałam się ograniczyć tylko do dwóch, bo praca w firmie i doglądanie domu nie dają się z moim dodatkowym zajęciem pogodzić.
Wiosna wybuchnęła wreszcie słońcem, kolorami i kwiatami. Tu na wsi symbolem wiosny jest rzepak. Jego wściekle żółty kolor i piękny, duszący zapach otaczają nas zewsząd. Kocham te słoneczne łany, tę jazdę samochodem przez ocean żółtych kwiatów.
Kwitną drzewa, krzewy, rabatki i kwiaty w doniczkach. Nie na bez powodu mówi się, że maj to najpiękniejszy miesiąc w roku, w naszym ogrodzie to widać.
W połowie maja, na weekend, zjechali się goście i odbyły się moje spontaniczne urodziny. W niedzielę przyjechała też mama Krzysia, która ma urodziny dwa dni wcześniej niż ja, nastąpiła wymiana prezentów i życzeń a każda z jubilatek zaprezentowała swój tort. Mój był z kremem mascarpone, czekoladowo - wiśniowy, a mamy delikatnie kawowy na bezowych spodach, z dekoracją z truskawek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz