Na upał do wód
Ogromne afrykańskie upały nas nie opuszczają, jakby chciały nam zrekompensować mroźną i zdającą się nie mieć końca tegoroczną zimę. Czasami są takie dni, że nie mam siły wyjść poza mury naszego domu, a zarazem niewiele przy tych temperaturach można zrobić. Szukamy więc wody i cienia. W poprzednią niedzielę pojechaliśmy przez Lądek do Bielic, w Góry Bialskie. Lodowaty górski strumień wydawał się fantastycznym rozwiązaniem lecz w moim wypadku puenta była taka, że trzy dni później złożyła mnie w łóżku gorączka i ból gardła. Dziś rozejrzeliśmy się po najbliższej okolicy i odkryliśmy Zalew Topola koło Paczkowa. To zaledwie około 15 km od nas, a woda jest tam idealnie czysta, dno wyścielone małymi kamyczkami i do tego mało ludzi, bo większość woli Zalew Kozielno do którego jest lepszy dojazd.
Mój kotek niezmiennie mnie zachwyca i bardzo się cieszę że go wzięłam, takie maleństwo dostarcza nam specyficzną rozrywkę. Skacze po kanapach, szaleje z zabawkami, drażni się z Fantą, ignoruje psy, poznaje świat. Ciągle ktoś mi na niego "donosi", że zrobił to czy tamto.
Pełnia lata w naszym ogrodzie wprowadziła bujność wszystkich odcieni zieleni, na tle której pięknie wygląda mój nowy brazylijski hamak, idealne miejsce na ciepły wieczór w towarzystwie książki.
Wieczorem staram się spacerować z psami, chociaż taki sport uprawiać dla siebie i dla nich. We wsi żniwa, więc chodzimy w akompaniamencie dźwięków wydawanych przez maszyny, ale to jeden z uroków wsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz