piątek, 20 lipca 2012

Pełnia lata



Odkąd nastał lipiec i wakacje mamy stale gości. Otoczenie naszego domu wzbudza wielkie zachwyty i gdyby tylko była pogoda, byłoby jak w raju. Jest jednak bardzo zmiennie, prawie codziennie na przemian świeci słońce i pada deszcz. Gdy tylko jest ładnie, zasiadamy przy dużym stole, który ściągnęliśmy ze strychu. Wydawało nam się, że ten stół to żadne cudo, a okazał się niezastąpiony i w sumie całkiem ładny. Uwielbiam te kolorowe obrusy, które pomimo metalowych obciążników furkoczą na wietrze, te potrawy wymyślane z warzyw zerwanych z naszego ogródka, te jabłkowo - cynamonowe kompoty z owoców zerwanych z pokracznej jabłonki. W takiej wielkiej chałupie jednak praca nigdy się nie kończy i poczucie obowiązku wzywa mnie do miotły i garów. Marzę o zmywarce.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz