Do tej pory nie dało się zauważyć jakiejkolwiek aktywności gminy w naszej wsi, aż wreszcie nadszedł ten dzień i zaczęto oczyszczać rowy przed naszymi domami. U sąsiadów jakoś szło, ale u nas wszyscy się zafrasowali. Poprzedni właściciele poszerzyli to co można nazwać mostkiem przed naszą furtką i to dodatkowe poszerzenie częściowo się zapadło. Woda przepływała słabo, a sąsiad mieszkający za nami zaczął się obawiać, że wstrzymywana zacznie mu podchodzić pod dom. Wezwał zatem na interwencję wójta. Ten, po wielu telefonicznych debatach, sprowadził koparkę i zamówił betonowe kręgi.
Po usunięciu około półmetrowej warstwy ziemi wyłoniły się kamienne poniemieckie płyty i plątanina korzeni lipy, która rośnie przed domem. Łopata koparki wyrywała wszystko, a ja coraz bardziej obawiałam się o przewyższające dom drzewo.
Po odjeździe koparki do akcji wkroczyli ludzie z łopatami. Brodząc w kaloszach usuwali mniejsze kamienie, resztki korzeni, szlam i liście. Jutro zostaną zamontowane betonowe kręgi, ale dziś nasz dom oddziela od ulicy fosa z rwącą mętną wodą i malowniczo zwisającymi resztkami korzeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz