Pałac Rysiowice i droga do Osiny
Zastanawiając się nad niedzielną wycieczką, przypomnieliśmy sobie o mijanym niedawno zamku w Rysiowicach, położonych w pobliżu Kamiennika. Okazało się, że jest on własnością prywatną, strzegą go psy duże i łagodne, lecz gorzej z ludźmi. Z pałacu wyłoniła się kobieta, bynajmniej nie o wyglądzie hrabianki, która na zapytanie czy można obejrzeć pałac z zewnątrz, odparła: no jak musicie... Niczym nie zrażony Krzyś szalenie uprzejmie spytał o ruinę stojącą w parku, co się tam znajduje, czy to kaplica. Pani na to, że ona nie wie, że nie ma dokumentacji. Wszystko tonem wielkich pretensji, chociaż na pałacu widnieje tabliczka, że remont jest współfinansowany przez ministerstwo, a zatem obiekt chyba nie jest przeznaczony tylko dla oczu tejże pani?
"Dama" udała się na spacer a my do ruiny. Przed mauzoleum znaleźliśmy oparte o ścianę tablice nagrobne, m.in. Konstancji Róży von Ingenheim, fundatorki pałacu, o czym później dowiedzieliśmy się z internetu.
Wracając skręciliśmy w drogę wyściełaną kocimi łbami, prowadzącą do Osiny. Okalają ją stare i powykrzywiane poniemieckie jabłonie, a jechać trzeba powolutku w trosce o zawieszenie. Po drodze napotykamy krzyż pokutny, potem słup graniczny biskupstwa dolnośląskiego i całą masę pięknych widoków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz