Wczoraj wieczorem wróciłam z miasta. Pod moją nieobecność zniknęła cała podłoga, a korytarz oraz pokój na parterze, pokrywała ziemia zmieszana z piachem. Wszystkie rury też były na wierzchu. Po raz pierwszy, życie na wsi dobiło mnie.
Dziś od rana ekipa zaczęła wszystko wyrównywać i zalewać pierwszą warstwą betonu. Moje psy wylądowały na dworze, ale na szczęście prawie cały dzień była ładna pogoda. Po południu, kiedy zostałam z nimi sama, chcąc uniknąć kolejnych śladów łap na betonie zastanawiałam się co począć. Kuchnia jest położona dość nisko, więc otworzyłam okno, żeby sprawdzić czy dadzą radę wejść. Psiaki od razu zaczęły piszczeć i próbować się wdrapać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz