Życie na wsi toczy się zupełnie inaczej niż w mieście. Teraz jesteśmy nim zafascynowani i ciekawa jestem czy kiedyś to się zmieni. Zawsze mamy pełno zajęć, szczególnie w weekend biegamy po obejściu i wykonujemy różne prace. Ja raczej krzątam się w pobliżu domu, próbując doprowadzić go do jako takiego wyglądu, po całym tygodniu pracy ekipy remontowej, a mąż szaleje z piłą spalinową w ogrodzie. Poprzycinał pięknie drzewa owocowe, wyciął wybujałą leszczynę, okiełznał wszędobylski jałowiec. Cały czas dokupuje też różne dekoracyjne roślinki, które w przyszłości odmienią nasz ogród.
Na nic nie mamy czasu, zapomnieliśmy o istnieniu telewizora i wcale nam go nie brakuje. Wieczorem, zmęczeni najczęściej rozmawiamy lub siedzimy przed komputerem, a czasem oglądamy brykające psy. Masza będąc wyrośniętym szczeniakiem ma niespożytą energię i zamęcza swoją miłością Reda albo któreś z nas. Liże, gryzie i przytula się. Redo czasami turla się z nią z przyjemnością ale po jakimś czasie ma dość i zaczyna warczeć i szczerzyć kły. Mała wcale się tym nie przejmuje, jak z resztą niczym, bo przecież wszystko jej się wybacza. Dziś weszła w świeżo wylany beton w pokoju na dole i jej tropy zostaną pod podłoga na zawsze, niczym dłonie gwiazdy w Hollywood.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz