Remont wkroczył w kolejny etap... Hydraulika i ogrzewanie są prawie zakończone i wszyscy mówią, że najgorsze mamy za sobą. Cóż, zależy jak patrzeć. Zaczęliśmy tzw. wykończenie czyli posadzki na parterze oraz dwie łazienki.
Pierwsza i do niedawna jedyna łazienka, miała kontrowersyjną stylistykę ale jednak wszystko w niej było, błękitna umywalka i muszla do kompletu, oraz wanna po przejściach. Teraz nie ma nic, została goła cegła, a na podłodze spod podłogi wyjrzały legary. Trzeba przyznać, że chłopaki są super, wprost rwą się do roboty, pięknie po sobie sprzątają, na razie to najbardziej wzorowa z naszych ekip. Równocześnie musieliśmy się zabrać za drugą łazienkę, która też pozostawia wiele do życzenia ale ważne że jest. Kupiliśmy do niej armaturę i powoli powstaje toaleta dla gości.
Siedzę po uszy w detalach, które wcześniej zupełnie wyleciały mi z głowy i nie miałam pojęcia, że też będę musiała podejmować takie decyzje. Tak, kupuję chromowany grzejnik, wybieram drzwi do łazienki, szukam czarnej płytki na podłogę.
Późnym popołudniem próbuję oderwać się od wszystkiego i rozglądam się za pierwszymi oznakami wiosny. Nie mogę się doczekać aż zakwitną drzewa w sadzie, na razie tylko na mirabelce pojawiły się delikatne kwiatuszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz