Maj się już kończy, a u nas nadal wszystkie prace remontowe stoją w miejscu. Wszystko wstrzymują okna, bo bez nich trudno tynkować lub kafelkować. Nasze okna są nietypowe, z łukami i ozdobnymi detalami, więc aby je odtworzyć trzeba czasu, pieniędzy i cierpliwości. Miały być za dwa tygodnie od momentu zamówienia, a powstają już ponad miesiąc. I to oczywiście nie wszystkie, bo w sumie mamy 24 sztuki, ale raptem osiem. Są to właśnie okna do tych pomieszczeń, które są nam najbardziej potrzebne, czyli do łazienki, kuchni i dwóch pokoi. Stare ledwo dają radę, niektóre wypadają z zawiasów, inne nie dają się otworzyć i są też całkiem dobre, ale potwornie stare, wszystkie tak leciwe jak ten dom.
Ten zastój sprzyja innym zajęciom, zaczynam więc renowację mebli, sprzątam, gotuję, a nawet wzięłam się za smażenie marmolady. Nadal nie mamy podłączonego telewizora, ale będąc u koleżanki, przypadkiem zobaczyłam w telewizji wywiad z mieszkającą w Polsce Francuzką. Pewnie dlatego, że był to program telewizji śniadaniowej, opowiadała właśnie o swoim typowym śniadaniu. Oczywiście bagietki, a do tego konfitura pomarańczowa. To śniadanie wydało mi się fantastyczne! Ponieważ byłam w mieście, natychmiast pobiegłam do Almy i kupiłam taką marmoladę. To był strzał w dziesiątkę, ta goryczka skórek pomarańczowych, ten słoneczny kolor, ten smak ledwo słodki. Zawartość słoiczka szybko się skończyła, a w żadnym z okolicznych miasteczek nie dało się zdobyć takiej konfitury. Kupiłam więc pomarańcze i sama usmażyłam to cudo. Wyszły mi cztery słoiki pełne aromatycznej zawartości.
Marmolada pomarańczowa
(Źródło: http://kolorowakuchnia.blogspot.com/)
Składniki:
- 1 i 1/2 kg pomarańczy
- 1 cytryna
- cukier
Wykonanie:
- Owoce wyszorowałam pod wodą i sparzyłam
wrzątkiem.
- Obrałam bardzo cienko skórkę z 2 pomarańczy i
gotowałam ją w wodzie przez 0,5 godziny. Odcedziłam i pokroiłam w cienkie
paseczki.
- Pomarańcze i cytryny obrałam tak, aby
pozbyć się jak najwięcej białej części. Podzieliłam je na cząstki. Zważyłam owoce
po obraniu i na 1 część owoców dałam 1/2
części cukru i 0,3 szklanki wody.
- Do garnka wsypałam cukier i dodałam wodę. Gdy syrop
zaczął wrzeć dodałam owoce.
- Wymieszałam i smażyłam na wolnym ogniu, aż cytrusy zaczęły się rozpadać.
- Zestawiłam z ognia, przetarłam wszystko przez
sitko.
- Dodałam przygotowane wcześniej skórki i gotowałam
do czasu, aż całość zaczęła gęstnieć.
- Włożyłam wrzącą marmoladę do wyparzonych słoików.
- Zakręcone słoiki postawiłam, do momentu wystygnięcia, do
góry dnem.
Poza tym maj jest takim optymistycznym miesiącem. Ciągle coś wyrasta i rozkwita, a ogród, chociaż wydaję się to niemożliwe, staje się jeszcze bardziej bujny i kolorowy. Przyjęły się wszystkie posadzone przez męża azalie i rododendrony, a teraz uginają się wprost pod kwiatami.