poniedziałek, 31 marca 2014

Słońce, wiosna i kasza jaglana

Wyjątkowo piękne zdarzały się dni tego roku w marcu. Jeśli człowiek lub zwierze położy się w słońcu w południe, ciepłe promienie otulają go i rozpieszczają. Trudno wytrwać w murach, gdy na zewnątrz kusi wszechogarniająca wiosna. 




Wszystkie drzewa i krzewy wypuściły już pączki, każdego dnia jest coraz bardziej zielono. Jeżeli średnia roczna temperatura jest stała, to strach pomyśleć o tym, że kiedyś przyjdzie nam za ten luksus zapłacić. Pewnie w lipcu będzie zimno i deszczowo... Ale teraz marzec zaskakuje, na polach pojawiły się pierwsze pachnące kwiaty rzepaku.


W ogrodzie najpiękniejsza ze wszystkich magnolia, rozchyla bladoróżowe pąki, a na skalniaku króluje ulubiona przez Krzysia wschodnia odmiana tulipanów.



Jak przystało na wiosnę trzeba pomyśleć o diecie, oczywiście bez glutenu, ale za to z super zdrową i wyszczuplająca kasza jaglaną.

Oto wyszperany przez Olgę przepis na:
Pomidory faszerowane kaszą jaglaną i fetą
 
4 duże pomidory
50 g kaszy jaglanej
50 g fety
ząbek czosnku
mała garść szpinaku- opcjonalnie
sól, pieprz, zioła prowansalskie


Kaszę płuczemy na sitku i zalewamy 100 ml wrzątku.
Gotujemy na małym ogniu aż do wchłonięcia płynu.
Z pomidorów ścinami czubki i je odkładamy.
Ostrą łyżeczką wydrążamy środek.
Kroimy go w małą kostkę i podsmażamy na patelni.
Dodajemy wyciśnięty ząbek czosnku oraz ugotowaną kaszę.
Opcjonalnie możemy dołożyć pokrojoną garść świeżego szpinaku.
Doprawiamy do smaku i mieszamy z pokrojoną fetą.
Napełniamy pomidory i przykrywamy je kapeluszami.
Pieczemy 15-20 min w 180 stopniach.


 




czwartek, 27 marca 2014

Po podróży

Wyjechałam na tydzień z domu a po powrocie okazało się że wiosna w pełni. Wystarczyło tylko tyle czasu, aby wcześniej bury trawnik, ożywił się soczystą zielenią i świeżymi kolorami kwiatów.


Kwitną już pierwsze drzewa owocowe, brzoskwinia i mirabelka, której drobne kwiatki wyglądają jak delikatna koronka.


Mój kotek poczuł że nastał marzec i pora amorów, więc znika na całe noce, a o jego obecności gdzieś w pobliżu świadczą tylko jęki płaczącego niemowlęcia, które wydaje z siebie pod oknami kotek sąsiadów. Rano wraca z włóczęgi głodny, brudny i zmęczony, rzuca się na swoje miseczki z mlekiem i Feliksem, a potem zasypia u mnie w pokoju i tak pomaga mi w pracy.


Moje zamiłowanie do zwierząt ujawniło się również podczas podróży. Z upodobaniem dokarmiałam gołębie i dzikie koty, obserwując ich obyczaje i śmiesznostki.

Zdarzały się też miejsca mniej przyjazne dla ludzi i zwierząt, niekiedy swą surowością przyprawiające o zawrót głowy.