czwartek, 15 września 2016

Pożegnanie lata

Tego lata z pogodą nie było najlepiej. Może nie to, żeby jakieś ulewy czy zimno, ale bez szału czyli pogody do opalania. Aż tu nagle, gdy powoli zaczęliśmy się przymierzać do jesieni, zrobił się piękny, upalny wrzesień. Od rana do wieczora niebo jest bezchmurne a noce gwiaździste i ciepłe. 
W ogrodzie powoli kończą się plony, jest jeszcze trochę cukinii, dyni i pomidorów. Olga poczęstowała mnie własnoręcznie wykonanymi suszonymi pomidorami i ich smak mnie zachwycił. Dokupiłam trochę na targu i pokrojone na ćwiartki, postanowiłyśmy wysuszyć na słońcu. Tak po włosku. Nie wiedziałam czy to zadziała, bo sorry taki mamy klimat, ale pomidorki pięknie usychają więc jutro wsadzimy je do słoików i zalejemy olejem. 


Wzięłam się też za nalewki, zrobiłam mirabelkówkę i benedyktynkę, pamiątkę po ziołowych grządkach.


Do wizyty w naszym wiejskim domu dała się namówić rodzina, cieszę się że mogliśmy się spotkać, porozmawiać, tacy jesteśmy porozjeżdżani, że zawsze czuję niedosyt rodzinnych zjazdów.

27 lipca


3 września