wtorek, 22 listopada 2016

Czas


Nadeszła jesień, najpierw w kolorach, w czerwieni jabłek i złocie liści, potem coraz bardziej brązowa i szara. Dla nas też był to trudny czas, bo babcia Krzysia była coraz bardziej chora i słaba, aż w ostatnich dniach października umarła. Ponieważ zbliżały się święta Wszystkich Świętych, pogrzeb został ustalony na 6-go listopada w Słupsku. Przed świętem ja i mama pojechałyśmy do Dąbrowy, mama została kilka dni dłużej, a ja wróciłam doglądać dom. 
1 listopada postanowiliśmy z Krzysiem zostać na miejscu, odwiedzić jedyną bliską zmarłą z naszej wsi, czyli Ulę i zobaczyć poniemiecki cmentarz w Paczkowie.



Przykry to widok, dzieło zniszczenia i dewastacji. Rozbite płyty, puste groby, wyblakłe napisy. Właściwie nazwiska żadnej z pochowanych tu osób nie da się odczytać, pewnie niektórzy przetrwali tylko w pamięci swoich bliskich.

W piątek wyruszyliśmy do hotelu w Ustce,  aby jako tako wypoczęci stawić się na mszy żałobnej w Słupsku w sobotę rano. Dzień był przejmująco zimny i ponury, odpowiedni dla takiej chwili. Poza nami, rodziną, przybyły znajome babci, których niewiele zostało, bo przeżyła swoje przyjaciółki, oraz koleżanki mamy Krzysia. Żegnaliśmy babcię, padał deszcz a na to pożegnanie najpiękniejsza była melodia Barki i gdzieś w głowie słowa: "Swoją barkę pozostawiam na brzegu, razem z Tobą nowy zacznę dziś łów... Dziś wypłyniemy już razem łowić serca na morzach ludzkich dusz..." 
W niedzielę poszliśmy nad morze, wspaniałe o każdej porze roku. Chociaż dzień nie był najpiękniejszy, to od czasu do czasu słońce wyglądało zza chmur, mewy radośnie krzyczały i pozowały do zdjęć. Nas zawsze wciąga zbieractwo, poszukiwanie bursztynów, muszli i kamieni.





Spotkaliśmy też prawdziwych poławiaczy bursztynów, ludzi którzy w ten sposób zarabiają na życie.
Patrząc na nich poczułam zazdrość, taki człowiek staje oko w oko z naturą, jest miotany i zagarniany przez wodę. Nie siedzi przy biurku, nie obsługuje klientów, nie gada przez smartfona, tylko pokonuje żywioł!





Jeden z nich podarował mi trzy bursztyny, duże i piękne, wzruszający dar morza.