wtorek, 11 grudnia 2012

Do serca przytul psa


Dzień stał się tak krótki, że jak wampir wychodzę z domu tylko po ciemku. Na popołudniowy spacer z psami idę w całkowitych ciemnościach potykając się o bruzdy ziemi na polach i zapadając się w śniegu. Pada cały czas, a ja boję się wyjechać moim autem bez ABSu i spędzam tu całe dnie, z których każdy jest łudząco podobny do poprzedniego. Wiejski dzień świstaka.




Dobrze że mam tu moje psy i koty, ja jestem ich całym światem a one moją rozrywką i pocieszeniem. Tu nie ma czasu na nudę, bo zawsze jest coś do posprzątania i ktoś do nakarmienia. 










 
 
Dodatkowo rozpoczęła się nowa tura remontu. Kolejny pokój mamy już gotowy. Ze względu na kolorystykę, jasny turkus i biel, został nazwany śródziemnomorskim. Teraz trwają prace przy salonie. Na ścianach powstają gładzie, a my przymierzamy się do paneli i tak na Święta jest szansa, że będzie już gotowy.
Poza tym świat mieszkańców naszej wsi kręci się wokół rodziny i zwierząt. Po przeczytaniu artykułu o Chinach i Konfucjuszu, przeanalizowałam jak mieszkają moi tutejsi sąsiedzi. Prawie w każdym domu, na moim odcinku wsi, żyją obok siebie trzy, a czasami nawet cztery, pokolenia. Nikomu, podobnie jak wyznającym filozofię wschodu, nie wydaje się dziwne mieszkać z rodzicami i dziadkami. To chyba najbardziej różni wieś od miasta, gdzie takie życie staje się, ze względu na metraż i architekturę wnętrz, niemożliwe.


Maleństwo sąsiadów, mała Bella

Wracając do zwierząt, to namówiłam moją sąsiadkę, która miała zamiar wziąć szczeniaka, aby wzięła suczkę a nie psa. Odkąd mam Maszę, widzę jak duży wpływ ma płeć na charakter zwierzęcia. Na nią zawsze "można liczyć", na spacerze krąży wokół mnie, zawsze stara się zrozumieć intencje człowieka. Redo chadza własnymi ścieżkami, znika nie wiadomo gdzie, a dodatkowo nie sprawdza się w roli przytulanki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz