poniedziałek, 24 września 2012

Nie mam czasu!

Nadchodzi jesień. Ciepłe dni zmieniają się w chłodne wieczory i zimne noce, a o prawdziwym skwarze nie ma już mowy. Rosa co rano pokrywa przez długie godziny cały trawnik, wilgoć pozostaje w powietrzu. Wieczory otula delikatna mgła.
Chciałabym oderwać się od codziennej krzątaniny, od powtarzalnych zajęć i więcej czasu poświęcać na urządzanie domu i renowację. W tak dużym domu zawsze jest tyle rzeczy do zrobienia, ciągle coś za coś. Jeśli zajmę się np. malowaniem, to muszę zrezygnować z posprzątania czegoś, lub w najlepszym razie ze spaceru z psami. Coraz częściej wydaje mi się, że nie dam rady z takim metrażem i dodatkowo z wielkim ogrodem. Mój sposób to ignorowanie, najlepiej właśnie ogrodu. Czasami cały dzień tam nie wychodzę, bo wiem że jeden rzut oka wystarczy by dostrzec poszarpaną przez Maszę gazetę, jabłka pod drzewami, które koniecznie trzeba pozbierać, rozpaczliwie miauczącego kota, którego powinnam pogłaskać. Karmię całe to zwierzęce towarzystwo i to musi im na razie wystarczyć, bo ja nie mam czasu!
One jednak nie pozawalają o sobie zapomnieć. Masza przechodziła dopiero co pierwszą cieczkę i trzeba ją było nieustannie pilnować, a z kotami to już wcale nie wiadomo co robić. Jest w nich ogromny hart myśliwych, więc nie sposób je upilnować aby siedziały w domu, a moje wyniesione z miasta podejście, nie pozwala mi na pozostawienie ich na zimnie. Ostatnio Fanta, widocznie wyczuwając nadmierną troskę z mojej strony, postanowiła opuścić dom przez okno, skacząc z sypialni na piętrze. Myślałam że połamie sobie łapki, ale ona wiedziała na co się porywa, bo pobiegła jak gdyby nigdy nic w stronę drewutni, gdzie zaczaja się na nornice. Poza wszystkim nie jest zbyt absorbująca, pochłaniają ją wiejskie rozrywki, których wcześniej nie znała. Inaczej jest z naszą inwalidką Megi, która wcześniej nie zaznała luksusu i teraz czerpie z niego pełnymi łapkami. Pomimo, że jest mała i chuda, ciągle jest głodna. Zjada na raz pół puszki, śmietankę i kocie chrupki. Do tego stale jest wśród ludzi, prawdziwa lwica salonowa. Chwila nieuwagi z naszej strony, oznacza wskoczenie na stół i degustację wszystkiego co się tam znajduje. Przynajmniej nie trzeba tych smakołyków po niej wyrzucać, bo zawsze są na to chętne dwa głodomory, psy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz