środa, 22 sierpnia 2012

Poniemieckie podłogi

Po tym jak podniosły się głosy, że niepotrzebnie skazuję deski podłogowe, nadżarte przez korniki, na przykrycie panelami, że z naszymi podłogami nie jest tak źle jak sądziliśmy i jak nas przekonywał pierwszy znaleziony cykliniarz, zaczęłam poszukiwania fachowca na szeroką skalę. W końcu znalazł się taki, który był i przekonywujący i zaproponował znośną cenę. Tanie to to nie jest, panele to jednak połowa tych kosztów. Ale trzeba ratować to co oryginalne i szkoda tych starych dech. Okazało się, że taka renowacja to mnóstwo pracy i czasu. Sama naprawa (w tym wycinanie najbardziej uszkodzonych, oraz wstawianie kawałków z tego, co nam pozostało z usuniętej podłogi na dole) i lakierowanie zajęły pięć dni, teraz pięć dni trzeba czekać aby wyschło na tyle, żeby można było wnosić meble.

Po pokryciu podkładem

Wygląd końcowy

A tak wyglądały przedtem
Nasza ziemia wydaję pyszne, kolorowe plony, a ja wymyślam jarzynowe potrawy aby w pełni to wykorzystać. Żyjemy wreszcie na tyle ekologicznie, na ile sobie to wyobrażałam. Mamy własne niepryskane warzywa i owoce, kupujemy jajka od szczęśliwych kur i mleko prosto od krowy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz