środa, 4 kwietnia 2012

Remont

Prace remontowe w naszym domu osiągnęły apogeum, tak myślę. Wszystkie ściany są rozwalone, kafelki wyrwane, a  ziemia pod nimi młotem pneumatycznym wyryta. Wokół domu mamy rowy wielkości okopu, w których panowie swobodnie się przechadzają.

Na koncie Maszki są nowe wyczyny. Dziś podczas mojej pracy przy komputerze usłyszałam mlaskanie. W zamkniętej kuchni znalazł się but jednego z fachowców, w którym Masza z apetytem odgryzła język. Wpadłam w panikę: podrzucić but? udawać, że to nie "my"? Niestety za drzwiami wciąż panował ruch i dyskusje, a ja nie jestem najlepsza w kamuflażu. Wyszłam z feralnym butem, prosto na jednego z nich. Na szczęście rozbawiła ich tylko ta sytuacja a właściciel buta był szczęśliwy, że go odzyskał (trochę języka jednak zostało). Przy okazji doniesiono mi, że Maszka dwa dni temu, wesoło merdając ogonkiem, zrobiła kupkę przy świeżo zamontowanym kaloryferze.
Ogólnie jednak jest miło, jakoś wszyscy dajemy radę, ja z nimi, a oni ze mną. Czasem mam kryzys, szczególnie wieczorami, gdy wszystko myję, po to by na nowo znowu, następnego dnia, pokryło się grubą warstwą pyłu.
Na szczęście wieś jest piękna i spacer z psami wynagradza strapienia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz